W kilku domach w Weronie i Vicenzy
zapaliło się światło. Tak, dzisiaj wyjazd do Mediolanu na Dzień
Polski na wystawie EXPO 2015. Z naszego stowarzyszenia zdecydowało się pojechać na EXPO aż ponad 60
dzielnych osób.
7:00 wyruszamy z Werony, a pół
godziny wcześniej z Vicenzy. Jedziemy prosto do Mediolanu, musimy
zdążyć na czas. Jeden krótki postój. Jedziemy dalej, humory
dopisują. Pogoda nie jest zła, będzie super, mówimy sobie.
Kilkanaście minut przed 10:00. Stoimy
w kolejce do wejścia na teren EXPO. Świetnie, że mamy
specjalną kolejkę dla grup Polaków, którzy przyjechali specjalnie
na te obchody. Obok ciągną się dłuuuuugaśne kolejki dla
pozostałych. Każdy musi przejść specjalną kontrolę w bramkach,
organizacja niczym na lotnisku. Zaczyna kropić.
Kilka minut po 10. Zaczynają się
obchody. Stoimy w EXPO Media Centrum. Rozpadało się na dobre. Całe
szczęście, że tutaj jest zadaszenie. Dookoła kolorowy tłum. Na wielkim telebimie widnieje
polska flaga narodowa i napis “Polish National Day”.
Wchodzi orkiestra Wojska Polskiego.
Grają utwory wojskowe, a nawet włoskie “Nel blu dipinto del blu”
- to ukłon w stronę obecnych Włochów. Niektórzy nucą, a nasze
dzieci niebywale zasłuchane.
W końcu czas na hymny: najpierw
włoski, w końcu polski. Uroczyste wciągnięcie flagi włoskiej i
flagi polskiej. Stoimy na baczność. Zawsze w takim momencie serce
się wzrusza. Polski hymn słyszany na włoskiej ziemi ma inną barwę
i brzmienie niż ten wielokrotnie słyszany, gdy mieszkało się w
Polsce. Ma większe znaczenie. I bardziej wzrusza. I te słowa “z
ziemi włoskiej do Polski...”. W życiu Polaków mieszkających we
Włoszech jest akurat odwrotnie...
Kilka minut przed 11 – głos zabiera
pan Gian Luca Galletti – minister środowiska, gospodarki
przestrzennej i morskiej Włoch, a chwilę później wicepremier
Polski, minister gospodarki - pan Janusz Piechociński.
Po chwili uroczysta defilada do
Polskiego Pawilonu. Kilkaset metrów. A tu porządna ulewa. Wiele
osób ratuje się parasolkami, bo zadaszenie nad przejściem Decumano
w wielu miejscach przecieka. Trzeba uważać, żeby nie dostać się
dosłownie z deszczu pod rynnę.
Docieramy do pawilonu. Jaka szkoda, że
tak bardzo pada. Czekamy, ale nie za bardzo można wejść do środka.
Dzieci pobiegły do części przeznaczonej dla nich - są
już animatorzy: zaczyna się malowanie buziek, czekają balony,
kuglarz i inne atrakcje. Po chwili na scenie pojawia się Marika,
wszystkich wita Paolo Costa. Do pawilonu tworzy się ogromna
kolejna. Teraz nie da rady wejść. Damy radę później. Każdy się
chroni, gdzie tylko może. Deszcz nie ustaje.
W końcu udaje się wejść. Najpierw
piękny romantyczny ogród. Potem minimalistyczna sala z pięknym
białym fortepianem. Tłumy. W dalszej sali jeszcze większe tłumy.
Została otwarta wystawa polskiego Instytutu Wzornictwa Przemysłowego
“Stół polski”. Dzieci ze zdziwieniem podziwiają kolejkę z
czekolady. Ich mina zdają się mówić: “Jaka szkoda, że można
na nią tylko patrzeć... pachnie tak miło, że aż ślinka leci”.
Pokusa jest ogromna. Ale panie hostess pilnują, by nikt nie dotykał.
To istne czekoladowe dzieło sztuki!
Do sali kinowej kolejne tłumy.
Czekamy. W końcu udaje się zobaczyć film o historii Polski w 3D.
Piękny i bardzo pochłaniający uwagę, chociaż chyba dla
niektórych trudny w zrozumieniu. Jedno z dzieci obok prosi mamę
o wytłumaczenie, dlaczego ciągle były wojny, dlaczego musiano
walczyć. Taka to jest skomplikowana ta polska historia. Warto by
było obejrzeć go jeszcze raz. Zatrzymać niektóre kadry, lepiej
wyjaśnić o co chodzi. Może jeszcze kiedyś...
Atrakcji jest sporo dla wszystkich,
chciałoby się zatrzymać w polskiej restauracji, zjeść śledzia,
skosztować naleśników czy pierogów, ale dzieci ciągną do
animatorów, do kuglowania, do muzyki. Jak miło, że można
skosztować i rozgrzać się grochówką, przypomnieć sobie, jak
smakuje i pachnie polski chleb. Wieczorem będą jeszcze pierogi,
mówi mi ktoś szeptem...
Konkursy, nagrody, szopenowska muzyka w
pawilonie, coś bardziej współczesnego na scenie w ogrodzie przed
pawilonem. Niesamowici animatorzy dla dzieci, którym nie schodził z
ust uśmiech, cierpliwi nawet w niesprzyjających warunkach
pogodowych.
W końcu przestało padać, było już
po 13-ej. Wytrzyma do wieczora? Pytało wielu. Nasza grupa się
rozpierzchła. Ale od czasu do czasu każdy wracał do Polskiego
Pawilonu, by pokazać dzieciom jakąś cząstkę Polski. By
zrozumiały, że Polska może być fajna, uśmiechnięta,
romantyczna, atrakcyjna. Że można być dumny i szczęśliwym, że
ma się polskie pochodzenie, że warto mówić po polsku, by z dumą
odpowiadać po polsku na pytania polskich animatorów czy innych osób
obecnych w pawilonie z Polski. I że warto chodzić do szkoły
polonijnej.
Było widać Polskę w innych
pawilonach, miło było spotkać grupki dzieci i dorosłych z wymalowanymi buziami w polskie flagi
czy serca. Miło było usłyszeć na koniec, że to był dobry
pomysł, by tu przyjechać, akurat dzisiaj w Dzień Polski. Pomimo
zmęczenia i trudu było warto. Taka okazja już się nie powtórzy.
Godzina 19. Zbiórka przed wyjściem z
Expo. Odliczanie, sprawdzanie, czy wszyscy są. Ktoś już wrócił
wcześniej samochodem, bo dzieci zmęczone podróżą i całym wyczerpującym dniem.
Widać zadowolone buzie. Słychać różne opowieści. Liczymy 1, 2,
3.... 52, 53, 54. Tak wszycy są obecni. Robimy ostatnie grupowe
zdjęcie. I wychodzimy z terenu EXPO.
Powoli zapada zmierzch. Kiedy w końcu udaje nam się dotrzeć do autokaru, oddychamy z ulgą. Udało się. Niektórzy zasypiają, inni opowiadają, wymieniają się spostrzeżeniami. W domach będziemy dopiero około 23.
Powoli zapada zmierzch. Kiedy w końcu udaje nam się dotrzeć do autokaru, oddychamy z ulgą. Udało się. Niektórzy zasypiają, inni opowiadają, wymieniają się spostrzeżeniami. W domach będziemy dopiero około 23.
To był naprawdę długi dzień. Było
trochę deszczowo na początku, ale przecież serdecznie. Było wiele
uśmiechów. Było rozradowane buźki naszych dzieci. Było
rodzinnie. Było po polsku. I o to chodziło, by dobrze się czuć z
tą naszą polskością. Bo Polska, to nie tylko miejsce na ziemi.
Przecież Polska gości w naszych sercach, bezwględu na to
gdziekolwiek jesteśmy i mieszkamy.
Z całego serca dziękujemy:
Panu Jerzemu Adamczykowi - Konsulowi Generalnemu Rzeczypospolitej Polskiej w Mediolanie za wsparcie naszego projektu "A to Polska właśnie..."
Pani Małgorzacie Stachnie-Creminino za cierpliwość i pomoc w realizacji tego przedsięwzięcia. Serdecznie dziękujemy za wyrozumiałość.
Pani Małgorzacie Stachnie-Creminino za cierpliwość i pomoc w realizacji tego przedsięwzięcia. Serdecznie dziękujemy za wyrozumiałość.
Projekt “A to Polska właśnie” został zrealizowany
przy współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Mediolanie i
współfinansowany z funduszy polonijnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych
RP.
Progetto "A to Polska wlasnie“ (Questa è la Polonia) è stato realizzato in collaborazione con il Consolato Generale della Repubblica di Polonia in Milano e parzialmente finanziato dai fondi per le Comunità Polacche del Ministero degli Affari Esteri della Repubblica di Polonia.